Aleksandra Aleksandra
239
BLOG

Festiwal strachu

Aleksandra Aleksandra Polityka Obserwuj notkę 2

Usiadłam w kawiarni, zamówiłam herbatę i placek marchewkowy i wzięłam do ręki weekendowe wydanie Gazety Wyborczej. A tam istny festiwal strachu. Uwagę zwracają dwa duże artykuły: Adama Michnika: "Gorzki smak aksamitnej dyktatury" oraz wywiad z Tomaszem Lisem "Mogą wygrać wybory, ale nie mogą nam zabrać Polski".

Adam Michnik zaczyna od listu czytelniczki, że niby nie chciał zabierać, głosu, ale jednak list ją do tego zmusił. Czytelniczka strasznie się niepokoi, a Michnik nie mógł milczeć. Ponieważ reductio ad Hitleri prowadzi do przegrania dyskusji, Michnik (choć nie rezygnuje całkiem z Hitltera) więcej miejsca poświęca Putinowi i Orbanowi. Oczywiście by porównać ich do PiS czy zwłaszcza do Jarosława Kaczyńskiego. Ponieważ istnieje obawa, że jednak większość społeczeństwa nie boi się PiS, a przynajmniej nie tak bardzo, zaznacza (pisząc o Putinie) "początki były prawie niewinne", twierdzi, że Putin "sprawiał wrażenie polityka, który chce Rosję stopniowo modernizować, cywilizować, zbliżyć do demokracji Zachodu". Tylko, że w odniesieniu do Putina można zapytać: "Kto miał takie wrażenie? Może Adam Michnik, ja w każdym razie nigdy takiego wrażenia nie miałam. Putin jest odpowiedzialny za śmierć wielu ludzi. Już na początku rządów zaczął krwawo pacyfikować Czeczenię. Pytam: dokąd to Kaczyński wprowadził wojska i za jakie masakry odpowiada?

No nie, bez przesady, na wszelki wypadek w paru miejscach przewija się wątek, że Kaczyński jednak Putinem nie jest, choć podobno ma uważać, że rozwój kraju ma być "odmienny od klasycznych zachodnich demokracji". Nie szkodzi, że ani Kaczyński ani nikt inny tak nigdy nie powiedział. Jak ktoś się porządnie wystraszy to przestaje myśleć racjonalnie i uwierzy w dalsze "rewelacje". No nie, chwileczkę, Michnik nic takiego nie sugeruje, tamto to powiedział Putin. Natomiast "Nie wiem czy tę retorykę podejmie rząd Kaczyńskiego i Macierewicza po ewentualnym zwycięstwie wyborczym, ale wiem na pewno, że byłoby to zmarnowanie wielu lat trudnej i owocnej pracy poprzednich rządów.". I tu bym była skłonna się częściowo zgodzić - jeśli chodzi o owocną pracę w dziedzinie budowania pewnych zależności towarzysko-politycznych to istotnie, mam nadzieję, że praca ta zostanie zmarnowana.

Tomasz Lis natomiast bardziej skupia się na własnym środowisku, czyli mediach. Przewiduje, że go z telewizji publicznej usuną, ale jakoś sobie poradzi. Rzecz jasna narzeka na rozwój internetu i portali społecznościowych. Pewnie tęskni za światem, gdy media były "jedynie słuszne", no mogło być trochę czasopism "niszowych" jakieś nawet niszowe radiostacje, ale większość społeczeństwa wiedzę o rzeczywistości czerpie z mediów "jedynie słusznych". Tymczasem teraz pojawił się np. Twitter, który, zdaniem Lisa, "daliśmy sobie zabrać".

Dostaje się też dziennikarzom, który nie popierają linii Lisa i Michnika. Robią zaiste rzeczy straszne. Np. taka Stankiewiecz ośmiela się Michnikowi podtykać mikrofon do ust. Michnikowi!

W końcu Lis wykłada swoje credo: "Wybitny intelektualista miał prawo zadawać pytania, wątpić, kwestionować, ale działa to tylko w ramach porzątku liberalnego. Dzisiaj porządek ten jest śmiertelnie zagrożony.".  Teraz już boję się ja. Co Lis proponuje? Tego  niestety, albo na szczęście nie pisze.

 

Aleksandra
O mnie Aleksandra

Swoją "działalność polityczną" rozpoczęłam w roku 1968 w wieku lat... sześciu ;). Postanowiłam wtedy wyrzucić przez okno kilkanaście napisanych własnoręcznie "ulotek" o treści "W POLSCE JEST RZĄD GŁUPI". Zamiar nie udał się, bo gdy wyjawiłam go Tacie, ten przestraszył się nie na żarty (pracował na uczelni) i rzecz jasna zniszczył kartki. Motywacja mojej "działalności" była jednak specyficzna: chodziło o to, ze milicja przez parę dni obstawiała Rynek, a je lubiłam chodzić karmić gołębie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka