Wielu zbrodniarzy było i jest wyróżnianych pomnikami. Jeśli dotyczy to osób z odległej przeszłości sprawa specjalnie nie bulwersuje, jeśli chodzi o perspektywę lat kilkudziesięciu to już niedobrze, ale co powiedzieć gdy pomnik stawia się sprawcom zbrodni popełnionych całkiem niedawno?
Taka sytuacja miała właśnie miejsce przed paroma dniami w Moskwie.
Można o tym przeczytać (po angielsku) tu: http://www.rferl.org/content/menmorial_erected_to_moscow_colonel_who_killed_chechen_teen/24406197.html
Wyróżniony pomnikiem to pułkownik Jurij Budanow. W czasie II wojny czeczeńskiej (rok 2000) zgwałcił on i zabił osiemnastoletnią Czeczenkę Elzę Kungajewą. Sprawa stała się głośna i władze nie mogły już tego ani ukryć ani przemilczeć. Budanow został w 2003 roku skazany na 10 lat, ale wyszedł już po sześciu. Przy okazji tak się dziwnie składało, że kilka osób, w tym adwokat rodziny ofiary zginęło z ręki nieznanych sprawców. 10 czerwca br. Budanow został zastrzelony na ulicy w centrum Moskwy.
24 listopada - w urodziny zbrodniarza wystawiono mu pomnik w miejscu, gdzie zginął. Inicjatorem był jego syn - działacz partii Żyrynowskiego. Podobno fundatorzy nie mieli oficjalnej zgody, ale też nikt ani im nie przeszkodził, ani nie ukarał grzywną.