Aleksandra Aleksandra
58
BLOG

Smutnej logiki ciąg dalszy

Aleksandra Aleksandra Polityka Obserwuj notkę 6

Mniej więcej dwa lata temu napisała tekst "Smutna logika" http://olenkawagner.salon24.pl/91269,smutna-logika. Smutna oczywiście dla mnie jako antykomunistki o poglądach umiarkowanie konserwatywnych. Niestety obecny bieg wydarzeń tylko potwierdza moje obawy. W sytuacji gdy w Polsce dwie największe partie to partie konserwatywne lub umiarkowanie konserwatywne, a trzecia co do wielkości partia to partia lewicowa (czyli teoretycznie wyraźnie odmienna) to partie konserwatywne moga albo wpółpracować ze sobą albo rywalizować. Współpraca jednak oznaczałaby utratę tożsamości (dlaczego niby miałyby być dwie partie o podobnych programach?). Aby zachować tożsamość trzeba rywalizować. W przypadku PO i PiS jest to niemal walka na śmierć i życie, a przynajmniej całkiem dosłownie ze śmiercią w tle (może niezręczne wyrażenie, nie chcę tu zachowywać się bez szacunku wobec tragedii, przyznać jednak trzeba, że obie strony tragedię wykorzystują do swoich celów). Skoro jednak się walczy to walczy się o coś - o władzę oczywiście, więc najpierw o wyborców. Można wyrywać sobie nawzajem wyborców, ale większość z nich jest już na tyle zdeklarowana, że powodzenie tych zabiegów może być mizerne. Można też sięgnąć do ludzi, którzy zazwyczaj nie głosują, bo im się nie chce lub po prostu nie lubią polityków. Ale tacy ludzie też nie dadzą się łatwo przekonać. Pozostaje więc sięgnąć po elektorat trzeciej z kolei partii. Jest to co prawda partia lewicowa, więc teoretycznie bardzo odmienna, ale elektorat jest duży, więc nie do pogardzenia.

Czy można jednak pozyskać elektorat nie przejmując tych cech z którymi teoretycznie się walczyło. Widać było to wyraźnie w przypadku PiS, kiedy partia ta głosząc program "Polski solidarnej" wyraźnie odwoływała się do lewicowych poglądów na gospodarkę. Nie tylko jednak do tego. PiS pragnął pozyskać głosy ludzi niezadowolonych z przemian po roku 1989. Niezadowolonych z III Rzeczypospolitej, niezadowolonych z uwłaszczenia nomenklatury, ze stosowanych praktyk korupcyjnych charakterystycznych dla "Rywinlandu" - też (jak chyba większość) zaliczam się do grona tych nieusatysfakcjonowanych. Ale PiS poszedł dalej - zaczął odwoływać się do ludzi  po prostu niezadowolonych z upadku komunizmu i w skrytości ducha pragnący jego powrotu (gdyby był on możliwy). Ludzi tych skupiała "Samoobrona", z którą PiS wszedł w sojusz nie pozwalając tym samym na poważne traktowanie zapewnień o podniesieniu standardów życia publicznego. Wprawdzie sojusz ten należy już do przeszłości - był faktem i trudno przejść nad nim do porządku dziennego.

Co w takiej sytuacji zrobiła i robi PO? Gdy PiS rządził najpierw wytykała mu niedotrzymywanie obietnic o standardach życia publicznego, ale później zaczęła po prostu schodzić na pozycje anty-PiS. Zaczęto przedstawiać braci Kaczyńskich czy Zbigniewa Ziobro czy Mariusza Kamińskiego jako największe zagrożenie dla demokracji. Skoro PiS chciał IV Rzeczypospolitej (pomysł zresztą nie PiS-u lecz Śpiewaka - działacza PO) - to należy bronić III RP (jak niepodległości). III RP czy Rywinlandu? Właściwie to nieważne, najważniejsze, że można pozyskać lewicowy elektorat. Lewicowy elektorat de facto poparł Komorowskiego. Wprawdzie Napieralski  odciął się od poparcia któregokolwiek z kandydatów w II turze, ale np. Cimoszewicz poparł Komorowskiego już w I turze. Efekty widać: nominacja Belki na prezesa NBP, obsadzenie kancelarii prezydenckiej ludźmi lewicy http://wiadomosci.wp.pl/kat,91682,title,Kancelaria-Komorowskiego-z-ludzmi-Kwasniewskiego,wid,12570366,wiadomosc_prasa.html, nadanie Kwaśniewskiemu honorowego obywatelstwa Warszawy i najbardziej symptomatyczna decyzja: wykluczenie kandydatów PiS z Rady Radiofonii i Telewizji. PO nie potrafiła zdobyć się na drobny nawet gest - przyznania PiS choćby jednego miejsca. Natomiast dwa miejsca otrzymali kandydaci lewicy, przynajmniej jeden z nich był członkiem PZPR. Wcześniej wpradzie PiS również w ekspresowym tempie i również przy pomocy byłych członków PZPR (Samoobrona) zmienił RRiTV, ale był wtedy przez PO (słusznie) krytykowany. Teraz PO zrobiła to samo.

Jest jednak pewna liczba polityków, którzy zachowali wysokie standardy życia publicznego. Nie będę wymieniać nazwisk, bo mogłabym im tylko zaszkodzić. Są to politycy z "drugiej" lub nawet "trzeciej linii" tak PO, jak i PiS, jak również grupa, która z PiS wystąpiła, ale w te chwili nie uzyskawszy znaczniejszego poparcia zmuszona jest do PiS wrócić, jeśli nie formalnie to przynajmniej PiS popierać. To jest też część tej smutnej logiki: okopujący się coraz bardziej PiS, dryfująca w lewo PO i korzystające z okazji lewica (coraz bardziej radykalna i coraz bardziej wracjająca do "korzeni" np. poprzez zapraszanie Jaruzelskiego) oraz PSL (bezideowa całkowicie). Komu się ten układ nie podoba ryzykuje polityczny niebyt. Czy zdeklarowany antykomunista i przy tym (umiarkowany) konserwatysta ma jakieś szanse na przełamanie tej logiki? Ciekawa jestem Państwa opinii.

Aleksandra
O mnie Aleksandra

Swoją "działalność polityczną" rozpoczęłam w roku 1968 w wieku lat... sześciu ;). Postanowiłam wtedy wyrzucić przez okno kilkanaście napisanych własnoręcznie "ulotek" o treści "W POLSCE JEST RZĄD GŁUPI". Zamiar nie udał się, bo gdy wyjawiłam go Tacie, ten przestraszył się nie na żarty (pracował na uczelni) i rzecz jasna zniszczył kartki. Motywacja mojej "działalności" była jednak specyficzna: chodziło o to, ze milicja przez parę dni obstawiała Rynek, a je lubiłam chodzić karmić gołębie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka