Aleksandra Aleksandra
72
BLOG

Bandera zatrzymany, ale ...

Aleksandra Aleksandra Polityka Obserwuj notkę 37

Wszystko wygląda na sukces. Jakaś dość radykalna grupa z Ukrainy wymyśliła rajd szlakiem człowieka, który (bardzo delikatnie mówiąc) nie cieszy się sympatią w naszym kraju (i nie bez przyczyny). Naturalną więc jest rzeczą, że znalazły się w Polsce środowiska, które zwróciły się do władz by rajdu nie wpuszczać. Przytoczyły przy tym szereg argumentów dość rzeczowych (zakaz propagowania ideologii związanej z systemem totalitarnym, który Stepan Bandera, bo o nim mowa, do pewnego przynajmniej stopnia popierał). Władze znalazły się w kłopocie. Z jednej strony protesty, z drugiej kwestie dyplomatyczne. W końcu, po kilkugodzinnym oczekiwaniu na przejściu granicznym, uczestników nie wpuszczono do Polski. Nie rozważano przy tym kwestii ideologicznych, a odmowę wytłumaczono tym, że organizacja, która miała rzekomo zapraszać uczestników rajdu, naprawdę ich nie zapraszała.

Uczestnicy protestów mogą więc triumfować. Zaprotestowali i nieugięty zazwyczaj Schetyna zareagował (może przemówił do niego argument, że rzeczony Bandera zabił kiedyś poprzednika Schetyny na tym stanowisku). Pojawia się jednak pytanie: czy Polska i Europa wygrały?

I tu sprawa jest bardziej złożona. Nigdy nie będzie tak, że każda postać historyczna oceniana będzie jednakowo w każdym kraju czy nawet środowisku. Jeśli chodzi o czasy odległe to odmienność ocen aż tak nas nie bulwersuje. Jeden z najwybitniejszych władców Polski - Bolesław Chrobry dla innych był najeźdźcą i gwałcicielem. Z kolei uważany w Europie za wręcz "wcielenie zła" Czingis Chan jest w Mongolii niekwestionowanym bohaterem narodowym. Odpowiedzialni za rozbiór Polski monarchowie uchodzą w większości krajów Europy za władców cywilizowanych, umiarkowanych, oświeconych itp.

Im czasy nowsze tym kontrowersje większe. Rajd szlakiem Czingis Chana pewnie protestów w Polsce by nie wywołał. Rajd szlakiem Bandery i owszem.

Nazwisko Bandery pojawia się u nas zwykle w kontekście rzezi na Wołyniu. Rzeź na Wołyniu była wydarzeniem, nawet jak na II wojnę światową, bardzo tragicznym i nacechowana była wielkim okrucieństwem. Sprawcami byli zwolennicy niepodległego państwa ukraińskiego. Dlatego też współcześni patrioci ukraińscy mają z tym wydarzeniem problem. Próbują niektóre zbrodnie przypisać Niemcom lub NKWD, w pewnych sytuacjach rzeczywiście mogą mieć rację, ale nie da się wszystkich zbrodni zwalić na innych. Mówią więc o "zdesperowanych jednostkach", ale stopień koordynacji działań raczej wyklucza ich spontaniczny charakter. Często więc po prostu nic nie mówią.

Trudno się dziwić. Czy jakiś naród łatwo przyznaje się do zbrodni. W czasie II wojny światowej rąk nie splamiły tylko kraje neutralne, ale też nie wszystkie (Szwajcaria korzystała ze zrabowanego złota, Szwecja po wojnie wydała internowanych żołnierzy w ręce ZSRR, gdzie czekała ich często śmierć). A tym krajom, które nie splamiły rąk można zarzucić grzech zaniechania.

Wróćmy jednak do Bandery. Otóż Bandera w rzezi na Wołyniu bezpośredniego udziału nie brał, bo siedział w tym czasie w obozie. Hitlerowcom pomysł państwa ukraińskiego się nie podobał, a niezależność Bandery jeszcze mniej. Czy duchowo wspierał rzeź - trudno powiedzieć. Osobiście złudzeń nie mam. Raczej wtedy mało kto miewał skrupuły moralne. Prawdą jest, że brał udział w zabójstwie poprzednika Schetyny, ale z perspektywy wielu Ukraińców Polska była krajem, który ich okupował. Czy słusznie czy nie to inna sprawa, ale zabójstwo przedstawiciela władz okupacyjnych jest czymś innym niż zwykłe morderstwo. Ktoś (nie wiem kto) powiedział: "Rewolucjonista, któremu się nie powiedzie jest zbrodniarzem, rewolucjonista, któremu się powiedzie jest mężem stanu". Banderze się nie powiodło...

Czy dobrze się stało, że rajdu nie wpuszczono. Moim zdaniem źle. Dziś my nie wpuściliśmy rajdu, jutro nie wpuszczą nas na Ukrainę. Jest jeszcze inny problem. Owszem, są Ukraińcy, którzy oceniają Banderę dokładnie tak samo jak Polacy, czyli jako postać jednoznacznie negatywną. Niestety większość tych Ukraińców widzi przyszłość Ukrainy razem z Rosją. W Polsce też lobby prorosyjskie bardzo się uaktywnia. Niektórzy Polacy wspólnie z Rosjanami fantazjują nawet o rozbiorze Ukrainy. Zachodnia Ukraina miałaby przypaść Polsce, a wschodnia Rosji. Na razie to fantazje, ale dla niektórych nośne. Nie twierdzę, że wszyscy organizatorzy protestów to lobby prorosyjskie. Każdy jednak (zarówno w Polsce, jak i na Ukrainie) powinien zastanowić się nad konsekwencjami swoich działań i nad tym kto może skorzystać w sytuacji gdyby stosunki polsko-ukraińskie się popsuły.

Aleksandra
O mnie Aleksandra

Swoją "działalność polityczną" rozpoczęłam w roku 1968 w wieku lat... sześciu ;). Postanowiłam wtedy wyrzucić przez okno kilkanaście napisanych własnoręcznie "ulotek" o treści "W POLSCE JEST RZĄD GŁUPI". Zamiar nie udał się, bo gdy wyjawiłam go Tacie, ten przestraszył się nie na żarty (pracował na uczelni) i rzecz jasna zniszczył kartki. Motywacja mojej "działalności" była jednak specyficzna: chodziło o to, ze milicja przez parę dni obstawiała Rynek, a je lubiłam chodzić karmić gołębie.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka